Od samego początku 2022 roku dochodzi do eskalacji niepokojów w Ałmacie – największym mieście Kazachstanu. Protestujący obywatele wyszli na ulice, zaniepokojeni drastycznym wzrostem cen gazu.
Geneza protestów
Na przełomie 2021 i 2022 roku opłaty za LPG zostały podniesione o ponad 100%, sięgając kwoty około 110 kazachskich tengów za litr (równowartość około 0,2 euro). Poprzednio cena gazu wynosiła 50 tengów za litr, co i tak jest relatywnie dużą ceną w kraju, w którym płaca minimalna wynosi niespełna 23 tysiące tengów miesięcznie.
Przebieg protestów
Zaniepokojenie społeczeństwa rosło już od ostatniego kwartału 2021 roku, gdy cena gazu przekroczyła 50 tengów, następnie 80 i, na początku 2022 roku, osiągnęła pułap 110-120 tengów za litr.
Po nowym roku protesty rozpoczęli kierowcy, w momencie podniesienia cen LPG. W Kazachstanie jest to główne paliwo dla transportu.
Od 2 stycznia do kierowców dołączali się inni protestujący, wspierając ich postulaty o natychmiastowym obniżeniu cen LPG.
Dzień później, 3 stycznia, uczestników protestu były już setki, głosy solidarności i poparcia napływały też z innych regionów Kazachstanu.
Tego samego dnia zapewniano protestujących, że rząd podjął już kroki by cena wróciła do stanu sprzed podwyżek. Protesty jednak urosły do tak dużego stopnia, że ich uczestnicy, nieprzekonani co do zapewnień władz, rozpoczęli blokowanie ulic oraz gromadzili się ze swoimi hasłami pod budynkami rządowymi. Dochodziło też do starć z policją.
We wtorek 4 stycznia protesty objęły już większość największych miast w Kazachstanie. Żądania urosły zaś z poziomu obniżki cen do zmiany władzy. Konflikty z policją na ulicach stawały się coraz bardziej agresywne.
Tego samego dnia ogłoszono stan wyjątkowy. Obywatele musieli oddać w depozyt władzom posiadaną broń. Dostęp do mediów oraz internetu został ograniczony, na ulice wyprowadzono wojsko i zatrzymano około 200 osób, pośród których są też dziennikarze.
5 stycznia zapłonął ratusz w Ałmacie, prezydent zaś przyjął dymisję rządu, zapowiadając, że zleci kazachstańskiej prokuraturze dochodzenie w sprawie “zmowy cenowej”. Jednym słowem obarczył zdymisjonowany rząd winą za kryzys na rynku LPG. Mimo to protesty jednak wymierzone są już bezpośrednio w prezydenta. Obywatele blokujący ulice obarczają go winą za zły stan kazachstańskiej gospodarki i domagają się jego rezygnacji.
7 stycznia władze Kazachstanu, uświadamiając sobie, że problem protestów może zagrozić utrzymaniu władzy, zwróciły się o pomoc do Federacji Rosyjskiej, która przesłała 2500 żołnierzy. Ich zadaniem było wspieranie służb mundurowych Kazachstanu w walce z protestującymi. Niedługo potem prezydent Kasym-Żoram Tokajew publicznie oświadczył, że polecił otworzyć ogień do “terrorystów”, czyli zwykłych protestujących obywateli.
Znaczenie protestów dla rynku globalnego
Z zaniepokojeniem obserwujemy sytuację w Kazachstanie. W szczególności, że jest on największym graczem energetycznym w Azji Środkowej. Destabilizacja Kazachstanu będzie odczuwalna dla wszystkich uczestników rynku energetycznego w tym rejonie – od wielkich koncernów, do odbiorcy końcowego.
Co będzie to znaczyć dla rynku energetycznego? Przede wszystkim zależeć to będzie od tego, jak potoczą się wydarzenia w Kazachstanie. Już obecnie ceny gazu LPG i ropy (czyli surowców, których kazachowie mają duże zasoby) stale wzrastają. Jeżeli jednak Rosja umocni swoje wpływy w tym regionie, należy się spodziewać coraz bardziej agresywnej polityki energetycznej z ich strony. Dobranie przez Kreml karty w postaci złóż energetycznych Kazachstanu, najbogatszych w Azji Środkowej, skłoni władze Rosji do grania “va banque”. Poskutkować to może jeszcze większym wzrostem cen gazu i ropy, co w oczywisty sposób przełoży się na eskalację kosztów w innych dziedzinach przemysłu.
Co ciekawe: Kazatoprom – największy koncern wydobywczy uranu na świecie – twierdzi, że przemysł atomowy w Kazachstanie nie został dotknięty protestami. Ośmioprocentowy wzrost cen tego pierwiastka nie napawa jednak optymizmem i nakazuje bardziej sceptyczne spojrzenie na słowa tej spółki. Co więcej, wzrost cen uranu może dotknąć też samą Europę, głównie Francję i Europę Środkowo-Wschodnią, która opiera swoją transformację energetyczną właśnie na połączeniu atomu i OZE. Miejmy więc nadzieje, że ceny uranu nie podzielą losów ropy naftowej ani LPG. Ponadto przede wszystkim miejmy nadzieję, że pomimo naszych obserwacji i najbardziej prawdopodobnych scenariuszy, protesty w Kazachstanie zakończą się pokojowo, niosąc demokratyzację i liberalizację tamtejszego ustroju.
Autor: Jakub Kostka.