Stowarzyszenie „Z energią o prawie”

Małżeństwa biznesowe wiążą się z ryzykami – Wojciech Nowotnik w ogniu pytań

Dzisiejszym gościem wywiadu przeprowadzonego w ramach cyklu „Z energetyką na Ty” jest Wojciech Nowotnik, który od 11 lat pomaga firmom utrzymywać koszty energii i gazu w budżecie oraz zapewnić lepsze warunki zakupu niż ma konkurencja.

Dlaczego zająłeś się energetyką?

Przez wiele lat zajmowałem się zakupami dla dużych firm, wieloma kategoriami tych zakupów i doszedłem do wniosku, że powinienem się wyspecjalizować w jednej dziedzinie. A energetyka jest tematem tak skomplikowanym i ciekawym, że wiedziałem, że nie będę się w tym nudził.

Czy gdybyś mógł wybrać jeszcze raz, też wybrałbyś energetykę?

Zdecydowanie tak.

Jesteś jednym z założycieli Enerace? Czym się zajmujecie na co dzień?

Doradzamy w dokonywaniu zakupu energii i gazu w oparciu o zasady zarządzania ryzykiem. Z każdym klientem ustalamy indywidualny schemat ryzyka. W praktyce oznacza to złapanie relacji pomiędzy działalnością naszego klienta a kosztami zakupu prądu i gazu. Oczywiście inaczej podejdziemy do zakupu energii na potrzeby huty, a inaczej do zakupu energii dla sieci sklepów albo banku. Szukamy właśnie takiej indywidualnej relacji pomiędzy kosztem energii a biznesem klienta oraz narzędzi ograniczających ryzyko. To jest najważniejszy element naszej pracy. Do tych narzędzi zaliczymy przede wszystkim właściwą prezentację i interpretacja danych rynkowych. Mamy platformę Enerace-online, zbiera ona dane rynkowe i ułatwia podejmowanie decyzji klienta, gdy nie jest on pewny czy dokonać zakupu. Skupiamy się na tym, żeby ułatwić klientowi prowadzenie biznesu pod kątem energetycznym. Ale przede wszystkim zajmujemy się rozwijaniem świadomości klienta o tym trudnym i zawiłym świecie energetyki. Są to nasze trzy najważniejsze płaszczyzny, na których działamy. Jesteśmy przy tym niezależni, nie pracujemy dla żadnej dużej firmy energetycznej, pracujemy wyłącznie dla odbiorców.

Gdybyś został ministrem klimatu i środowiska, jakie zmiany byś wprowadził?

Nie zgodziłbym się dobrowolnie na tę funkcję, nie zajmuję się polityką. Gdybym absolutnie musiał objąć ten urząd, z pewnością zracjonalizowałbym podejście. Dążyłbym do rezygnacji z “bicia piany”, starałbym się jak najbardziej konkretyzować działania i wprowadzać zmiany.

Jakie zmiany?

Odejście do górnolotnych wezwań, stopniowe i skuteczne wdrażanie działań.

Twój idealny miks energetyczny w 2030 i 2050 to…

… miks zdywersyfikowany, nie oparty na jednym źródle. Zdecydowanie w większości powinien być oparty na OZE, przy czym w krótkiej perspektywie do 2030 roku powinniśmy mieć oparcie w stabilnych źródłach. Traktowałbym gaz jako paliwo przejściowe. Nie wydaję mi się, że zero-emisyjność jest w ogóle osiągalna. Należy to włożyć między bajki. Nie wierzę w tzw. duży atom, uważam, że duże bloki atomowe odejdą w przeszłość. Małe reaktory atomowe warto jednak rozważać.  Mix energetyczny oparłbym na mieszance OZE plus gaz i mały atom.

I taki miks Polska miałaby mieć też w 2050 roku?

Tak, myślę, że rola gazu będzie znacząco rosła w następnych kilkunastu latach. Jestem sceptyczny co do rządowych planów wybudowania nawet do 2050 chociaż jednej elektrowni atomowej. Nie zdziwiłbym się natomiast jeśli powstałyby mniejsze bloki zrealizowane przez firmy przemysłowe. 

A kiedy, Twoim zdaniem, możemy realnie odejść od węgla?

Choćby i jutro, pytanie jakie będą tego konsekwencje? Biorąc pod uwagę, że nie mamy alternatywy, pod kątem inwestycyjnym nic się nie dzieje, jest tylko polityczne “gadanie o zmianach” i, że PEP nie jest żadnym konkretem, jedynie “mapą drogową”. Według mnie do 2050 roku będziemy mieli nadal duży udział węgla.

Jakie elementy PEP-u uważasz za nierealne?

Atom w takim wydaniu jest nierealny, kompletnie.

A atom pod postacią SMR uważasz za realny?

Jest to ciekawy pomysł, aczkolwiek wydaje mi się, że jest to za mała moc, by pokryć nasze zapotrzebowanie na stabilne źródła. Generalnie widzę przyszłość energetyki w energetyce rozproszonej. Nie jestem w tym ani odosobniony, ani oryginalny, ale myślę, że wszystko co się w energetyce robi, powinno się postrzegać przez pryzmat energetyki rozproszonej.

Skoro doszliśmy do energetyki rozproszonej to warto wspomnieć o tym co dzieje się w kontekście zmian rozliczenia prosumentów. Czy Twoim zdaniem powinniśmy zmieniać system rozliczeń?

Myślę, że przede wszystkim powinna powstać stabilność prawna, nie powinniśmy dalej “mieszać w tym kotle”. Wszyscy są zmęczeni tymi zmianami prawa energetycznego. Osobiście nie interesuję się pojedynczymi odbiorcami. Jeżeli teraz ktoś chciałby urealnić mechanizm rozliczania, wystraszony tym jak wzrasta liczba instalacji i ilość mocy, to trzeba to zrozumieć. Ale też sam jako osoba rozpatrująca montaż PV nie jestem zadowolony. Moje możliwości zwrotu z tej inwestycji będą po prostu mniejsze. Czy ma to sens? Długofalowo tak.

Jak wygląda nastawienie odbiorców biznesowych do OZE?

W tej chwili jest bardzo duże zapotrzebowanie na tę tematykę, ponieważ, wymusił to marketing. Odbiorca końcowy jest bardziej świadomy, dużo się przecież mówi o zielonej energii i zeroemisyjności. Jeżeli ktoś produkuje papier, to jego odbiorcy chcą wiedzieć, że produkcja ma mocno ograniczony wpływ na środowisko. Dochodzi do sytuacji, kiedy w warunkach przetargowych pojawiają się warunki wykazania, że produkcja danego dobra nie pochodzi z “czarnej energii”, z której niestety Polska słynie na świecie. Jest też sporo tematów związanych z własnymi źródłami wytwarzania. W każdym razie, niezależnie od tego co ustawodawca sobie wymyśla, nie jest to nowe na rynku – biznes patrzy na to od dłuższego czasu i już rozpoczął wdrażanie zmian.

Jaki jest, Twoim zdaniem, największy problem przy wdrażaniu tych rozwiązań?

Brak zrozumienia po stronie odbiorców, czyli po stronie, którą my wspieramy, odnośnie zasad rozliczania, jak to działa i brak zrozumienia dla ryzyka i na jakiej płaszczyźnie się pojawia. Jest duży kłopot z tym, żeby klient zrozumiał czym jest wirtualny PPA albo fizyczny PPA, jak to należy rozliczać, dlaczego jest różnica między kupowaniem w oparciu o model  baseload, czy pay-as-produced. Są to trudne pojęcia, ale wynikają ze specyfiki rynku energii.

Czy mógłbyś w kilku zdaniach opisać fizyczny i wirtualny PPA?

Wirtualny PPA jest to instrument wyłącznie finansowy, który może zapewnić nam stabilność cen energii w długim okresie, nie jest połączony z fizyczną dostawą. Fizyczny PPA nie tylko zapewnia nam stabilizację cen w długim horyzoncie czasowym, ale tu mówimy o fizycznej dostawie energii, jej bilansowaniu i rozliczaniu. W obu modelach (niestety) dalej trzeba energię kolorować (kupować certyfikaty zielone dla wolumeny wytwarzanego z energii zielonej.. absurd, choć taki mamy klimat). 

Widzisz jakieś zagrożenia dla umów typu PPA?

Owszem, jest jedno ryzyko jakie występuje zawsze. To wynika z relacji biznesowej pomiędzy podmiotami w skali 10, 15 lat lub dłuższej. Takie małżeństwa biznesowe wiążą się z ryzykami, które należy znać, a ryzyk jest bardzo wiele W kontrakcie PPA m.in. ustalamy  warunki handlowe na cały okres współpracy, a okoliczności na rynku mogą ulegać zmianie – to jest pierwsze ryzyko. Drugie wynika z tego, że ustawodawca zechce zacząć regulować tę sferę i dojdzie do „nadregulacji” – będzie za dużo przepisów i zniechęcą one do tego typu działań. Kolejne dotyczą dostarczanych wolumenów, stabilności partnera i samych jednostek wytwórczych, kolejne kwestii raportowań i rozliczeń – sporo zagadnień sfery finansowej a nawet podatkowej. 

Dlaczego mogą być takie działania od strony ustawodawcy?

Ponieważ biznes wkracza na strategiczny obszar państwa – energetykę. Pewnie już teraz niektórym spędza to sen z powiek, że następuje decentralizacja, budowanie mniejszych rozproszonych układów. To może się państwu nie podobać, bo ciężej to kontrolować.

Co spowodowało tak drastyczny wzrost cen energii, który zaobserwowaliśmy w ostatnich tygodniach?

W ostatnich tygodniach przede wszystkim obserwujemy to, co się wydarzyło na rynku węgla – dla nas to ma fundamentalne znaczenie. Pośrednio też wpływ miały emisje CO2 i wzrost cen gazu. Patrząc na czas, w którym jesteśmy w kontekście całego roku oraz strukturę rynku paliw, zbiegło się wiele czynników niekorzystnych. W ubiegłym roku była długa i mroźna zima, upalne lato, a magazyny gazu nie były uzupełnione dostatecznie. Tutaj najbardziej wpływa na nas sytuacja w Europie Zachodniej. W Polsce sytuacja z gazem wyglądała bardzo dobrze i chociaż wrzucam różne uwagi odnośnie zmian i nadregulacji od strony państwa, to cieszę się, że weszła Ustawa o zapasach, chociaż towarzyszyły jej słowa krytyki. Mówiono, że mniejsi sprzedawcy mogą mieć z tym problem, jednak w ostateczności nie grozi nam brak gazu, tak jak na zachodzie. Jeżeli chodzi o węgiel – zapotrzebowanie na niego było bardzo duże. Dodatkowo nieformalna wojna pomiędzy Chinami i Australią też bardzo negatywnie wpłynęła na całokształt. Chiny ze względu na swoje zapotrzebowanie i na nieformalny zakaz importu australijskiego węgla, doprowadziły do tego, że oficjalnie kupowały węgiel po każdej cenie. Doszło nawet do importu węgla koleją z Kazachstanu, coś co nigdy jeszcze nie miało miejsca.

To wszystko łącznie z oderwaniem CO2 od rynku energetycznego, co jest coraz bardziej wyraźne, i wysokimi cenami gazu w konsekwencji podwyższyło ceny energii. W skrócie: wysokie zapotrzebowanie, wysokie ceny surowców energetycznych i uprawnień spowodowały taki wzrost cen. Korekta cen nastąpiła w momencie, gdy Chiny zaczęły skupować węgiel z Australii. Rynek energetyki jest bardzo zglobalizowany, więc szukając przyczyn wysokich cen węgla należy też patrzeć na Chiny, czyli wydobywcę i konsumenta 50% światowego węgla. Poza tym wpływ na ceny ma polityka unijna. Przyspiesza ona zeroemisyjność, co wymaga bardzo dużych inwestycji w kierunku zmiany źródeł energii. W regionalnym wydaniu nie bez znaczenia jest to, że Polska byłe eksporterem netto do Niemiec, które w tym roku mają wyłączyć swoje ostatnie już 3 elektrownie atomowe. Wpłynie to oczywiście na nasz lokalny rynek węgla. Jednak wzrost cen to nie jest coś w czym jesteśmy osamotnieni, mimo że posiadamy inny miks energetyczny niż pozostałe kraje. Tak to obecnie wygląda. Niestety powinniśmy się przyzwyczaić do tego, że cena energii może utrzymywać się raczej na wyższym poziomie. Oczywiście wszystko jest możliwe – to cecha rynku energetycznego. Tak jak w 2020 roku ceny gazu były historycznie niskie, teraz są rekordowo wysokie. Możliwe, że takie sytuacje będą się powtarzać. Jednak o ile nie dojdzie do jakiegoś poważnego kryzysu, to to raczej nie dojdzie do znacznego spadku cen do poziomów znanych z lat 2019-2020.

Czy na ceny energii wpływa sytuacja związana z gazociągiem Nord Stream 2?

Oczywiście – jest to przecież element gry politycznej między Rosją i Unią Europejską. Skoro mamy najwyższe ceny gazu w historii, a magazyny gazu w Europie są też na historycznym najniższym poziomie, Nord Stream 2 jest tutaj jednym z czynników, które wpływają na wysokość cen. Dla przypomnienia, magazyny gazu kontrolowane w Europie przez Rosję nie były uzupełniane po zimie 2021 – podbudowa pod negocjacje w sprawie NS2? Wystarczy zauważyć co się dzieje po informacji, że Rosja zamierza pompować więcej gazu – to już wywołało korekty na rynku. Z drugiej strony od niemal miesiąca Gazociąg Jamalski nie przesyła gazu w kierunku Niemiec. Takie newsy wpływają na zachowania rynku. Z kolei od końca grudnia obserwujemy niespotykaną wcześniej obfitość dostaw gazu LNG z USA. Jest to okres gorący – zapotrzebowanie na energię jest duże, gaz w szczególności. To jest okres grzewczy i ma wpływ na całokształt rynku energetycznego.

Jak oceniasz to, że Niemcy wygaszają elektrownie atomowe i planują powrócić do węgla? Czy powinni podążać tą drogą?

Zacznijmy od tego, że jestem sceptyczny wobec elektrowni atomowej. Jest to paradoksalnie droga energia. Jeżeli popatrzymy na “total cost of ownership” jest to bardzo widoczne. Jej budowa niejednokrotnie przeciąga się w czasie i nigdy nie ma pewności co do jej opłacalności. Jednak, jeżeli ktoś już zainwestował w tę technologię i nie budzi ona kontrowersji pod kątem bezpieczeństwa, to ich likwidowanie w tych czasach jest kompletnie niedorzeczne! Nie rozumiem, dlaczego Niemcy w obliczu takich wzrostów cen energii nie przesunęły w czasie likwidacji tych elektrowni. Na ich miejscu rozważyłbym zasadność takich działań, a na pewno odsunąłbym to najdalej jak to możliwe. Jest to po prostu marnotrawienie pieniędzy.

Jeżeli mógłbyś zmienić jedną rzecz w polskiej energetyce – co byś zmienił?

Jest to trudne pytanie, ale zdecydowanie skierowałbym się ku odbiorcom końcowym. Uwolniłbym rynek energii dla indywidualnych odbiorców.

Ostatnie pytanie związane nieco z działalnością naszego Stowarzyszenia? Jak Twoim zdaniem, należy budować świadomość energetyczną w społeczeństwie tak, aby ludzie nie bali się OZE i pozytywnie podchodzili do transformacji energetycznej?

Od podstaw. Oczywiście edukacja w tym zakresie powinna rozpoczynać się już na poziomie szkoły podstawowej, ale mówimy tu też o podstawowym podejściu do całego przekroju społeczeństwa. Co stoi na przeszkodzie, aby firmy działające na OZE same pokazywały swoje urządzenia w sposób bardziej zrozumiały dla przeciętnego Kowalskiego? I wracając do pytania o moje działania jako ministra, z pewnością postawiłbym dużo na to, żeby ministerstwo wkraczało w ten obszar edukacji.