Co się właściwie stało?
W ostatnich dniach z ust Polaków nie schodzi temat wstrzymania dostaw gazu w ramach kontraktu jamalskiego. We wtorek 26 kwietnia br. pojawiły się pierwsze nieoficjalne doniesienia medialne o znacznym zmniejszeniu przesyłu gazu, a następnie PGNiG oficjalnie poinformowało, że otrzymało od Gazpromu pismo zapowiadające całkowite wstrzymanie dostaw z dniem 27 kwietnia br. Tym samym do Polski przestało płynąć błękitne paliwo z kluczowego kierunku, które w 2021 r. pokrywało ok. połowę zużycia. Jest to efekt odmowy zapłaty za gaz w rublach przez stronę polską, po tym jak obowiązek ten, wbrew postanowieniom kontraktu, jednostronnie narzucił Kreml. Podobny los spotkał także Litwę i Bułgarię.
Jak to wpłynie na nasz kraj?
Narracja prowadzona w środkach społecznego przekazu zdaje się mieć charakter dwutorowy: z jednej strony rząd zapewnia, że gazu nie zabraknie w najbliższych miesiącach; z drugiej strony pojawia się coraz więcej pytań i wątpliwości, czy aby na pewno nie mamy się czego bać?
W pierwszej kolejności podnosi się, że Polska ma odpowiednie zapasy gazu przygotowane specjalnie na taki scenariusz. Wedle danych opublikowanych przez Gas Infrastructure Europe (GIE) – Aggregated Gas Storage Inventory, stan zapełnienia magazynów faktycznie wynosi obecnie (tj. na dzień 27 kwietnia 2022) ok. 76%. Dla porównania Belgia ma niewiele ponad 14%, Włochy 35%, a Węgry 19%. Eksperci wskazują, że taka rezerwa może wystarczyć na około 2 miesiące dostaw gazu w Polsce (przy założeniu, że nie będą równolegle prowadzone jakiekolwiek nowe dostawy). Jest to zatem wariant ostateczny.
Co warto podkreślić, gazociąg jamalski nie był i nie jest jedynym źródłem gazu w Polsce. Należy pamiętać o funkcjonującym gazoporcie w Świnoujściu. Do tego regularnie rozbudowywana jest infrastruktura przesyłowa. Zakończenie budowy połączenia międzysystemowego Polska – Litwa (GIPL), który umożliwi dostawę gazu z pływającego terminala w Kłajpedzie, zaplanowano jeszcze w tym roku. Zaimplementowano także rewers fizyczny pozwalający na przesył gazu z Niemiec do Polski. Na ukończeniu jest także budowa połączenia gazowego pomiędzy Polską a Słowacją, a jesienią po uruchomieniu Baltic Pipe do Polski ma zacząć płynąć norweski gaz.
Widać zatem pozytywne efekty realizowanej w ostatnich latach strategii dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia w paliwa gazowe. Polska ma także dodatkowe zabezpieczenie w postaci sporych zapasów gazu w magazynach, gdyby problemy z dostawami się przedłużały.
Gdzie jest „haczyk”?
Gospodarka to system naczyń połączonych. Zmiana lub zakłócenie w jednym sektorze skutkuje zwykle implikacjami także w innych. Zakręcenie rosyjskiego gazu to nie tylko ryzyko „zimnej wody w grzejnikach”. To przede wszystkim cios w dostawy dla przemysłu, który wykorzystuje znacznie większe ilości gazu na potrzeby produkcji. Nie da się wykluczyć scenariusza, w którym na odbiorców przemysłowych nałożone zostaną ograniczenia w dostawach gazu (na kształt stopni zasilania wprowadzonych latem 2015 r. nakazujących ograniczenie poboru prądu w celu ograniczenia ryzyka black-outu z powodu przeciążenia systemu elektroenergetycznego). Nawet jeżeli dostawy gazu będą dalej kontynuowane dzięki innym źródłom (przy założeniu terminowej realizacji wszystkich ww. przedsięwzięć), to zmianie może ulec ich cena. Ewentualne wzrosty kosztów produkcji z tym związane odbiją się finalnie także na konsumentach, którzy prawdopodobnie doświadczą kolejnej podwyżki cen wielu produktów.
Nie zapominajmy także o konsekwencjach dla dużych gazowych projektów inwestycyjnych. Dla przykładu – Elektrownia Dolna Odra aktualnie realizuje budowę nowych bloków gazowo-parowych. Wynikłe utrudnienia w dostępie i zmiany cen gazu rodzą pytanie czy ten, jak i inne planowane lub realizowane projekty gazowe w Polsce, są dalej dobrym kierunkiem rozwoju. Tym samym istnieje ryzyko, że potencjał dla realizacji inwestycji gazowych w najbliższych latach zmaleje.
A co dalej z gazociągiem Jamał-Europa?
To pytanie, które będzie przedmiotem dyskusji w najbliższych tygodniach. Problematyczną kwestią są bez wątpienia ostatnie sankcje nałożone na PAO Gazprom. Rosyjski gigant jest właścicielem 48% udziałów w polskiej spółce System Gazociągów Tranzytowych “EUROPOL GAZ” S.A. zarządzającej polską częścią gazociągu jamalskiego. Jego rola jest zatem istotna dla większości procesów decyzyjnych. Zgodnie z decyzją Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji wobec Gazpromu zastosowano m.in. zamrożenie wykonywania praw z akcji i innych papierów wartościowych oraz zamrożenie dywidend. Zgodnie z informacjami prasowymi “EUROPOL GAZ” dokonuje obecnie analizy potencjalnych konsekwencji tego zdarzenia dla swojego funkcjonowania, jak i jej organów korporacyjnych.
Od strony technicznej kłopot polega na tym, że nie można doprowadzić do zapowietrzenia gazociągu. W sytuacji, w której nie płynie nim gaz ziemny konieczne jest zatłoczenie do niego azotu, co wiąże się z dodatkowymi kosztami.
Konkluzje
Ocena ryzyka związanego z zakręceniem gazociągu jamalskiego bez wątpienia nie jest zadaniem łatwym. W naszej ocenie faktyczna gotowość Polski do natychmiastowego uniezależnienia się od rosyjskiego gazu leży gdzieś po środku powyżej opisanych, przeciwstawnych sobie okoliczności. Nawet jeżeli gazu nie zabraknie, to nagłe zmiany na rynku gazu mogą skutkować kolejnymi podwyżkami cen i modyfikacją kierunków inwestycyjnych.
Autorzy:
- Wojciech Wrochna, Partner, Szef Praktyki Energetyka, Infrastruktura i Środowisko, Kochański & Partners
- Katarzyna Ziółkowska, Junior Associate, Praktyka Energetyka, Infrastruktura i Środowisko, Kochański & Partners
- Bartosz Brzyski, Intern, Praktyka Energetyka, Infrastruktura i Środowisko, Kochański & Partners