Stowarzyszenie „Z energią o prawie”

W sąsiedztwie wiatraków

Elektrownie wiatrowe stanowią element krajobrazu Polski już od kilkunastu lat. Pod koniec 2022 roku łączna moc zainstalowana w lądowej energetyce wiatrowej wynosiła ponad 8,2 GW.  

Mimo kilkunastoletniej obecności w naszym krajobrazie i ciągłemu rozwojowi tej gałęzi energetyki, wciąż usłyszeć można głosy osób przeciwnych stawianiom farm wiatrowych. Osoby nastawione krytycznie wskazują na hałas generowany podczas pracy turbin, na umniejszenie walorów krajobrazowych, na niebezpieczeństwo jakie stwarzają dla zwierząt, a także dla ludzi żyjących w ich otoczeniu. Choć w tym temacie powstało wiele artykułów i opracowań naukowych, to postanowiliśmy samodzielnie przekonać się o prawdziwości tez podnoszonych przez przeciwników elektrowni wiatrowych.  

W tym celu przeprowadziliśmy szereg rozmów z mieszkańcami miejscowości, w których stoją wiatraki elektryczne. Nasz wybór padł na miejscowości w obrębie województwa kujawsko-pomorskiego, które według statystyk jest lokalizacyjnie jednym z korzystniejszych miejsc pod kątem rozwoju energetyki wiatrowej. 

Wiatraki powodują duży hałas?

Spory rozmiar łopat wiatraka oraz turbiny o dużej mocy powodują liczne obawy odnośnie wytwarzanego przez nie hałasu mechanicznego, jak i aerodynamicznego. Aktualne regulacje prawne z ustawy odległościowej, wprowadzają dość rygorystyczne warunku dla nowych inwestycji w zakresie lądowej energetyki wiatrowej. W związku z toczącymi się pracami legislacyjnym, dotyczącymi nowelizacji zasady 10H oraz zmniejszenia dystansu do 500 metrów, jako naszą grupę badawczą obraliśmy mieszkańców zamieszkałych około 500 m od turbin wiatrowych.  

Według niektórych opinii odległość 500 m jest stanowczo zbyt mała i negatywnie wpływa na okolicznych mieszkańców. Nasi rozmówcy mówili raczej o słyszalnym szumie, który nie jest uciążliwy. „Wiatrak słychać jedynie, gdy wiatr wieje w stronę domu. Jest on słyszalny, ale nie powoduje dyskomfortu” – zaznaczyła osoba mieszkająca około 460 m od elektrowni wiatrowej. „Wiatrak jest słyszalny jedynie, gdy wiatr zawieje w stronę domu, jednak nie jest to hałas uciążliwy” – powiedział inny mieszkaniec, którego dom został zlokalizowany około 550 m od turbiny wiatrowej.  

Rozmawialiśmy również z gospodarzem, którego dom jest wręcz otoczony wiatrakami, oraz jego dalszymi sąsiadami, których otacza kilka instalacji stojących ledwie ok. 450-500 metrów od budynków. „Postawiono je kilka lat temu, na mocy nieaktualnych już przepisów. Powstały nagle, jednak nie są dla nas uciążliwe. Mówili, że wiatraki mogą płoszyć zwierzęta, jednak sarny cały czas chodzą po okolicach, tak jak to było przed postawieniem wiatraków” – stwierdzili mieszkańcy domu zlokalizowanego 450 m od elektrowni wiatrowej.  

Mieszkańcy ci wskazali, że choć wiatraki „szumią”, to nie przeszkadza im to i nie utrudnia zwykłego funkcjonowania. Inna z naszych interlokutorek stwierdziła, że choć wiatraki czasem słyszy, to „mogłyby stać na mojej ziemi, nawet te 500 m od domu”. 

Podczas naszych rozmów, mogliśmy również poznać osoby, które na co dzień mieszkają w odległości 200-300 m od elektrowni wiatrowej. Odległość ta jest zdecydowanie zbyt bliska zabudowy, przez co szum generowany przez wiatrak, stanowi już pewne utrudnienie dla okolicznych mieszkańców. Właściciel domu znajdującego się w taki bliskiej odległości skarżył się, na trudności ze snem, gdyż hałas generowany przez turbinę jest irytujący. 200 m od zabudowy to zdecydowanie zbyt bliska odległość. Wiatrak ten powstał jednak na początkowym etapie rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce, gdy nie przyjęto stosownych regulacji prawnych.  

Naszych rozmówców pytaliśmy, czy proponowana odległość wiatraków na 500 metrów od zabudowań jest ich zdaniem odpowiednia. Większość rozmówców stwierdziła, że jest to wystarczająca odległość, gdyż generowany przez wiatraki szum nie wpływa znacząco na pogorszenie warunków życia.  

„Brzydkie” wiatraki

W opinii publicznej pojawia się argument, iż elektrownie wiatrowe szpecą krajobraz i są zwyczajnie brzydkie. Nasi rozmówcy w tej kwestii mieli podzielone zdanie, gdyż odczucia wizualne często są dość subiektywne i nie można ich poddać ocenie ogólnej. Jednakże w naszym badaniu społecznym mało kto podnosił tę kwestię. Wraz z biegiem czasu mieszkańcy zaadoptowali się do nowych warunków i przyzwyczaili się do nowego krajobrazu z wiatrakami na pierwszym planie.  

„Na początku trudno było się przyzwyczaić, ale po czasie to nie stanowiło już żadnego problemu” – zauważył jeden z mieszkańców. „Nie burzą nam krajobrazu, czasami to nawet fajnie tak wstać rano i na nie popatrzeć” – dodała inna mieszkanka.  

Rzetelność prowadzonych badań społecznych nie pozwala nam jednak pominąć negatywnych opinii, które pojawiły się w trakcie rozmów, choć było ich niezbyt wiele. „Ogólnie to nic do tych wiatraków nie mam, ale byłoby lepiej, gdyby nie ingerowały w krajobraz. Mi nie przeszkadzają za bardzo, jeśli chodzi o hałas, jednak trochę psują krajobraz” – zaznaczył jeden mieszkaniec. Jak widać kwestia pogorszenia jakości krajobrazu jest dość subiektywna i nigdy nie zadowolimy wszystkich. Zawsze będą osoby, którym turbiny wiatrowe na tle krajobrazu będą się podobały. Pojawią się również tacy, którzy stwierdzą, iż szpecą one krajobraz.  

Dwojgu mieszkańcom, których odwiedziliśmy mówiono wcześniej, że elektrownie wiatrowe będą odstraszały zwierzęta, tymczasem obecnie nieopodal nich często pasą się sarny, którym rzekomy hałas i wygląd instalacji nie przeszkadza. Inna pani zapytana przez nas o tę kwestię wyznała, że choć trochę wadzi jej widok wiatraków, to nie powodują one spadku walorów estetycznych i nie utrudniają jej życia. 

Pewien gospodarz podzielił się z nami refleksją, że podnoszone obiekcje przeciw hałasowi i wpływowi wiatraków na krajobraz były powodowane w głównej mierze przez osoby, które chciały, aby instalacje wzniesiono na ich terenie, aby móc czerpać z tego tytułu przychody. Uwagi miały na celu wymuszenie na inwestorach zmiany zgodnie z interesem krytykujących.  

Inne niedogodności

W toku naszych rozmów na jaw wyszły także inne niedogodności wynikające z sąsiedztwa wiatraków. W dwóch gospodarstwach instalacje zakłócają prawidłową pracę odbiorników telewizyjnych, przez co nie jest odbierany praktycznie żaden program. Oba budynki stały w odległości ok. 400 metrów od wiatraków.  

Kilkoro rozmówców żaliło się na występujące czasem tzw. migotanie cieni. Jest to zjawisko pojawiające się zazwyczaj rano lub wieczorem, gdy słońce jest położone nisko i oświetla wiatrak pod małym kątem. Domy położone nawet w sporej odległości są w zasięgu wydłużonych cieni łopat, które pracując powodują naprzemiennie zacienianie i nasłonecznianie obszaru. Efekt ten nie trwa jednak dłużej niż kilkanaście minut, przez co nie jest szczególnie uciążliwy dla mieszkańców.  

Kwestie informacyjne

Okolicznością, która z zaskakującą częstotliwością pojawiała się podczas naszych rozmów, był fakt słabego poinformowania mieszkańców danej gminy o planowanych budowach elektrowni wiatrowych. Informacje były zazwyczaj udostępniane w urzędzie gminy, jednak w mało zauważalnej formie. 

„Informacje były w gminie, jednak tak umieszczone, aby nikt ich nie zauważył” – powiedział jeden z mieszkańców. „Przysłali nam stos papierów i nie szło się w nich połapać” – dodała inna mieszkanka. „Konsultacje były prowadzone, ale nie powiedzieli nam, jakie będą oddziaływania takiej elektrowni. Nie poinformowano nas o tym, czy będą hałasować, czy nie. Byliśmy bardzo słabo poinformowani o skutkach takiej inwestycji” – dodała osoba mieszkająca w odległości 500 m od elektrowni wiatrowej.  

Większość naszych rozmówców o wiatrakach dowiedziała się dopiero w momencie rozpoczęcia ich budowy. W tym przypadku przeprowadzone „konsultacje społeczne” polegały one na przekazaniu czystej informacji, iż na terenie gminy powstaną elektrownie wiatrowe. Mieszkańcom nie wytłumaczono, jak inwestycja będzie wpływała na ich życie i jakie będzie wywoływała efekty. Nie zrealizowano, w naszej ocenie, kluczowego elementu dla całego przedsięwzięcia od strony społecznej, jakim jest przedstawienie podstawowych informacji o wpływie elektrownie wiatrowych na okolice.  

Kilka razy usłyszeliśmy z ust różnych osób stwierdzenie, że „wiatraki wyrosły nagle, jak grzyby po deszczu”. Nie przeprowadzano żadnych konsultacji społecznych ani nie było informacji, tylko od razu je postawiono. Mieszkańcy mają do tej pory o to żal, a w dwóch przypadkach nasi rozmówcy przyznali się wprost, że zmienili zdanie na temat elektrowni wiatrowych właśnie ze względu na nieuczciwe zachowanie dewelopera względem nich. „Przyszli jacyś panowie, powiedzieli, że postawią wiatraki, nic więcej nie wyjaśnili. To były całe konsultacje społeczne” – zaznaczyła mieszkanka gminy.  

Mieszkańcy gminy, podczas rozwijania takiej inwestycji jak elektrownie wiatrowe, powinni zostać poinformowani znacznie rzetelniej o planowanym przedsięwzięciu, tak aby społeczność lokalna mogła mieć szerszy zakres wiedzy o tym, co powstanie w ich sąsiedztwie. Konieczność przeprowadzania konsultacji społecznych wynika z przepisów prawnych i jest wymogiem stawianym przed inwestorami. Proces stawiania elektrowni wiatrowej, podobnie jak każdej tego formatu inwestycji, powinien być poprzedzony konsultacjami społecznymi na terenie, gdzie ma powstać inwestycja. Może się przecież zdarzyć, że pomimo sprzyjających warunków geograficznych mieszkańcy nie wyrażą na nią zgody lub będą chcieli, aby uwzględniono ich uwagi. Zdecydowana większość mieszkańców, miała żal do inwestora, iż nie potrafił w prosty i przystępny sposób skomunikować się oraz przedstawić podstawowych informacji o planowanej inwestycji. Zapewne po przeprowadzeniu choćby 30-40 min prelekcji dotyczącej wpływu wiatraków na dalsze życie, punkt widzenia wielu osób mógłby ulec zmianie, dzięki czemu społeczeństwo przychylniej patrzyłoby na takie inwestycje.  

Trudności prawne

Kilkukrotnie podnoszonym problemem było także ograniczenie w swobodzie rozporządzania własną nieruchomością. Chodzi nie tyle o działki, na których wzniesiono wiatraki, ale o pola leżące w niewielkiej odległości od nich. Na nieruchomościach położonych zbyt blisko wiatraków nie tylko nie wolno stawiać budynków, ale także dokonywać ich podziału, ani nawet zmieniać przeznaczenia z rolniczego na inne. Jak powiedziano, dotyczy to działek bez wiatraków, a jedynie położonych niedaleko nich. 

Jeśli połączymy te ograniczenia z wcześniej wspominanym przez nas zaniedbaniem przeprowadzenia konsultacji społecznych, to może okazać się, że części osób znacząco ograniczono możliwość dysponowania własnością i to nawet bez należytego poinformowania ich o tym. Kwestia ta stanowi kolejne ograniczenie wynikające z aktualnie panującej zasady 10H. Należy zwrócić uwagę, iż w przypadku nowelizacji tych przepisów i ustanowienia odległości 500 m, sporo działek będzie mogło uzyskać „drugie życie” i zostać przeznaczonych na cele mieszkaniowe.  

Korzyści z obecności wiatraków

W ramach podsumowania pragniemy przedstawić najczęściej powtarzające się wnioski od naszych rozmówców.  

Mieszkańcy gminy, na której terenie zrealizowano inwestycje, przyznali również, że pomimo iż wiatraki im nie przeszkadzają, to jednak znacznie większą satysfakcję z ich umiejscowienia mieliby, gdyby inwestor pomyślał o szerszym zakresie wspierania społeczności lokalnej i bardziej o nią dbał. Mieszkańcy gminy zdecydowanie wspierali rozwój energetyki odnawialnej w tym farm wiatrowych, ale brakowało im osobistego doświadczenia, że fakt posiadania w gminie wiatraków oznacza także korzyści lokalne.  

Społeczność niekiedy dostrzegała pewne korzyści dla gminy wynikające z inwestycji w elektrownie wiatrowe. „Odkąd są elektrownie wiatrowe, wylali nam drogę asfaltem”. „Pobudowali nową ścieżkę rowerową” – dodali mieszkańcy. Jak widać na tym małym przykładzie, inwestycje takie to również realne korzyści dla gminy. Co prawda nie wszyscy mieszkańcy zdają sobie z tego sprawę i nie zauważają tych aspektów, jednak w znacznej większości, inwestorzy starają się zadbać w pewnym stopniu o wspólne dobro gminy, takie jak drogi, ścieżki rowerowe, place zabawa, świetlice.  

Kolejnym atutem przemawiającym za budową w pobliżu zabudowy farm wiatrowych, byłoby wprowadzenie rozwiązania wirtualnego prosumenta. Ta poprawka została zaproponowana już przez ministerstwo klimatu i środowiska i została umieszczona w nowelizacji ustawy odległościowej. Wspomniany wirtualny prosument, to rozwiązanie, które zakłada udostępnienie co najmniej 10% z zainstalowanej mocy inwestycji na rzecz mieszkańców gminy. Rozwiązanie to pozwoliłoby zmniejszyć ceny energii. Fakt posiadania w niewielkiej odległości instalacji wiatrowej, która obniżyłaby koszty energii jeszcze bardziej uatrakcyjniałby status prosumenta wirtualnego. 

Wnioski

Badania opinii publicznej były dla nas niezwykle cennym doświadczeniem, gdyż rozmawiając z mieszkańcami gmin, mogliśmy poniekąd wypełniać misję naszego stowarzyszenia, jaką jest edukacja społeczna w zakresie energetyki. Spotkaliśmy się z bardzo wieloma interesującymi pytaniami, dotyczącymi funkcjonowania farm wiatrowych czy też fotowoltaicznych.  

Nasze rozmowy, pokazały nam jeden istotny element, który często jest pomijany przez inwestorów/deweloperów – rzetelna komunikacja społeczna i edukacja. Po wyjaśnieniu wielu kwestii związanych z funkcjonowaniem elektrowni wiatrowych, rozwiązanie to cieszyłoby się znacznie lepszym PR-em wśród osób zamieszkałych w okolicach turbin wiatrowych.  

Energetyka wiatrowa to jedno z najczystszych i najtańszych źródeł energii, jednak aby sprawnie się rozwijało i nie budziło niepokoi społecznych, podmioty inwestujące powinny przede wszystkim zadbać o znacznie lepszą komunikację ze społecznością lokalną, która poprawiłaby odbiór zielonych technologii.