Sektor energetyczny Wielkiej Brytanii
Analizując sektor energetyczny Wielkiej Brytanii można zwrócić uwagę na fakt, iż kraj ten od zawsze czerpał energię z gazu. Z biegiem lat jednak na ten rynek zaczęły wkraczać także inne źródła, aż w końcu w 2015 roku osiągnięto wynik stanowiący milowy krok na drodze do transformacji energetycznej, zmierzającej do zerowej emisyjności. W roku tym odnawialne źródła energii miały większy udział w rynku mocy niż wspomniany gaz. Anglicy sami zapewniają, że jest to dopiero początek, a do 2050 roku energia elektryczna będzie pozyskiwana wyłącznie z czystych źródeł.
Miks energetyczny Wielkiej Brytanii
W roku 2019 opublikowany został raport, który świadczy o tym, że przed Anglikami jeszcze długa droga. Jednak biorąc pod uwagę fakt tego, że znaczna część energii na wyspie produkowana jest również z biomasy, widać, że postęp ciągle ma miejsce i gaz faktycznie może zostać wyparty.
Obecnie kształt Brytyjskiego sektora energetycznego wygląda następująco:
- źródła oparte na gazie – 41%
- źródła odnawialne – 59%, w tym:
- bioenergia – 66%
- wiatr – 23%
- słońce – ok. 9%.
W miksie energetycznym Wielkiej Brytanii obecne są również elektrownie wodne, jednak nie pełnią one większej roli na wyspach (niecałe 2%). Znajduje to uzasadnienie w kształcie terenu, gdyż Anglia nie posiada dostatecznych spadków, a ponadto jest to wietrzny kraj.
Przyszłe plany
Rząd Wielkiej Brytanii zapowiada hucznie, że już do 2030 roku wszystkie samochody wyposażone w silnik konwencjonalny, zostaną zastąpione przez jego elektryczny odpowiednik. Nakaz ten nie obejmie jednak samochodów towarowych, a w aspekcie przestrzennym ograniczy się wyłącznie do aglomeracji miejskich.
Wszystko zdaje się być na dobrej drodze, jednak istnieje stanowisko opozycyjne. Firma National Grid, zajmująca się przesyłem i dystrybucją energii elektrycznej w Wielkiej Brytanii, ostrzega o możliwości niedoboru energii elektrycznej. Ma on wynikać z niestabilności oze. Firma wskazuje, że aby zapewnić bezpieczne rezerwy, Anglia powinna być przygotowana na zapewnienie dodatkowych około 700 MW energii. Za słuszne uważa się, aby energia ta pochodziła ze stabilnego źródła, jakim jest gaz.
Potrzeba elektrowni konwencjonalnych
Przy oparciu energetyki na źródle stabilnym, jakim jest gaz pojawia się problem, gdyż emituje on znaczne ilości CO2 do atmosfery, co w efekcie spowodowałoby, iż zamierzony cel zerowej emisyjności do 2050 roku mógłby nie zostać osiągnięty. Problem ten wynikł z ostrej zimy, która nawiedziła Wielką Brytanię i spowodowała niesamowity spadek generowanej mocy przez oze, tj. z deklarowanej mocy 17 GW do zaledwie około 1,5 GW. Wymagało to ponownego wprawienia w ruch elektrowni węglowych, które uzupełniły brakujący deficyt. Ktoś mógłby zapytać, czemu nie trzymać przy życiu nieaktywnych elektrowni na paliwa konwencjonalne i uruchamiać ich w przypadku nastania nagłego kryzysu. Powód jest prosty – pieniądze. Elektrownia taka potrzebuje dużo mocy początkowej, która wprawi ją w ruch. Następnie dopiero z czasem jej działania będzie ona przynosić zysk w postaci oddawania prądu do sieci, a ponadto wytworzy ona w atmosferze znaczące ilości dwutlenku węgla.
Podsumowanie
Wszystko to powoduje, iż transformacja jaką przeprowadza się w Wielkiej Brytanii, nie jest prostą operacją. Z jednej strony rząd brytyjski chce wyprzedzić inne kraje w dążeniu do osiągnięcia planów dekarbonizacji. Taka sytuacja ma np. miejsce w przypadku zakazu używania samochodów wprowadzanych w ruch za pomocą paliw konwencjonalnych 10 lat wcześniej niż planowano, co spowodowałoby, iż byłby to pierwszy kraj korzystający wyłącznie z samochodów elektrycznych. Wyprzedzenie jednak innych w dążeniu do osiągnięcia planów dekarbonizacyjnych może jednak okazać się niemożliwe do wykonania, o czym świadczą mankamenty w postaci niestabilności oze. W efekcie przełoży się to na konieczność uwzględnienia w miksie energetycznym udziału konwencjonalnych elektrowni zasilanych gazem. Czas pokaże, czy Anglia znajdzie rozwiązanie tego problemu i sposób na zrównoważony rozwój.
Autor: Michał Bielicki