Co się działo w sektorze energetycznym w mijającym tygodniu? Europa wciąż poszukuje dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych w celu uniezależnienia się od Rosji. Komisja Europejska dochodzi do porozumienia z Parlamentem Europejskim w sprawie magazynowania gazu, zaś Gazprom wstrzymuje dostawy gazu do Rosji.
Państwa unijne i PE porozumiały się w sprawie przepisów o magazynowaniu gazu
Państwa członkowskie i Parlament Europejski porozumiały się w sprawie nowych przepisów dotyczących magazynowania gazu w Unii Europejskiej. Nowe regulacje to odpowiedź UE na agresję Rosji wobec Ukrainy i wynikające z tego zagrożenie, że w Europie może zabraknąć błękitnego paliwa
Zgodnie z porozumieniem kraje członkowskie, zapełniając magazyny gazu, powinny dywersyfikować dostawy i eliminować swoją zależność od jednego dostawcy – zwłaszcza gdy zależność ta zagraża bezpieczeństwu energetycznemu państw UE albo całej Unii.
Jak podaje serwis prawo.pl porozumienie zakłada, że już w tym roku państwa UE powinny osiągnąć poziom zapełnienia magazynów w 85 proc. przed 1 listopada (w kolejnych latach będzie to 90 proc.). W toku negocjacji zwiększona została elastyczność trajektorii dochodzenia każdego roku do wyżej wymienionych celów do 5 proc., co ma zapobiec sztucznemu windowaniu cen przez producentów gazu. Wypełniając cele, kraje powinny najpierw wykorzystać mechanizmy rynkowe, a dopiero później sięgać po te nierynkowe – np. pomoc publiczną.
Po latach starań po raz pierwszy wprowadzony został do obowiązującego prawa UE mechanizm dobrowolnych wspólnych zakupów gazu przez państwa UE. W proces zapełniania magazynów gazem (monitorowanie jego przebiegu) została włączona Agencja ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER).
Porozumienie zakłada, że wymóg certyfikacji magazynów – jako infrastruktury krytycznej – będzie obowiązywał bezterminowo (Rada chciała, by jedynie przez kilka najbliższych lat). Negocjatorzy PE przekonali Radę do skrócenia o ponad miesiąc czasu certyfikacji operatorów magazynów gazu. Przewidziano też obowiązek uwzględniania przez kraje UE tzw. scenariusza S-1 (przerwania całych dostaw gazu z jednego państwa) w ich planach prewencyjnych i planach działań antykryzysowych.
Aby nowe przepisy weszły w życie, porozumienie musi zostać przyjęte formalnie przez Radę (państwa UE) oraz w głosowaniu w PE.
KE wzywa Polskę do pełnego wdrożenia przepisów dotyczących wewnętrznego rynku energii
Komisja Europejska podjęła dzisiaj decyzję o skierowaniu wezwania do usunięcia uchybienia w zakresie wdrażania unijnej dyrektywy dotyczącej rynku wewnętrznego energii elektrycznej. Chodzi o dyrektywę 2019/944.
– Dyrektywa ta ustanawia kluczowe zasady dotyczące organizacji i funkcjonowania unijnego sektora energii elektrycznej w celu stworzenia prawdziwie zintegrowanych, konkurencyjnych, skoncentrowanych na konsumentach, elastycznych, sprawiedliwych i przejrzystych rynków energii elektrycznej w całej Unii. Państwa członkowskie miały dokonać transpozycji tej dyrektywy do prawa krajowego do 31 grudnia 2020 roku – czytamy w komunikacie. Wezwanie zostało skierowane także do Belgii, Czech, Hiszpanii, Irlandii i Litwy.
W następstwie wezwania do usunięcia uchybienia sześć państw członkowskich ma teraz dwa miesiące na powiadomienie Komisji o środkach transpozycji zapewniających pełne wdrożenie przepisów UE. W przeciwnym razie, w przypadku braku zadowalającej odpowiedzi, Komisja może podjąć decyzję o wystosowaniu uzasadnionej opinii.
Gazprom wstrzymuje dostawy gazu do Finlandii
Rosyjski Gazprom potwierdził, że w sobotę rano całkowicie wstrzymał dostawy gazu ziemnego do Finlandii – podała agencja Reuters. Wcześniej o odcięciu rosyjskiego gazu informowała spółka Gasgrid, fiński państwowy operator systemu przesyłowego gazu ziemnego.
„Gazprom całkowicie wstrzymał dostawy gazu do spółki Gasgrid (Finlandia) z powodu braku płatności w rublach. Na koniec dnia roboczego 20 maja Gazprom Export nie otrzymał zapłaty za dostawy gazu w kwietniu zgodnie z dekretem Prezydenta Federacji Rosyjskiej z dnia 31 marca 2022 r.” – napisał rosyjski koncern w komunikacie.
Finlandia jest kolejnym krajem, który został odcięty przez Gazprom od dostaw rosyjskiego gazu. Pod koniec kwietnia Moskwa wstrzymała dostawy błękitnego paliwa do Polski i Bułgarii, które także nie chciały dostosować się do dekretu Putina i nie zgodziły się na płatność za gaz w rublach poprzez Gazprombank.
PGNiG chce wykorzystać moc Baltic Pipe w pełni
PGNiG cały czas prowadzi rozmowy z partnerami działającymi na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, aby efektywnie zrealizować cel pełnego wykorzystania zarezerwowanych mocy. Spółka będzie informować o wynikach tych rozmów.
PGNiG opublikowało oświadczenie w związku informacjami na temat planów dotyczących wykorzystania przepustowości gazociągu Baltic Pipe. – Dostawy gazu z Norweskiego Szelfu Kontynentalnego to filar bezpieczeństwa energetycznego Polski. Z tego względu PGNiG zarezerwowało zdecydowaną większość przepustowości gazociągu Baltic Pipe łączącego Polskę poprzez Danię z Norweskim Szelfem Kontynentalnym. Wielkość rezerwacji została określona na podstawie oczywistych potrzeb bilansowych PGNiG, związanych z decyzją o nieprzedłużaniu kontraktu jamalskiego. Spółka jest zdeterminowana, aby zapewnić pełne wykorzystanie zarezerwowanej przepustowości. Osiągniecie założonych mocy jest obecnie wypadkową kilku czynników: przede wszystkim technicznych zdolności przesyłowych nowego gazociągu, sytuacji popytowej na rynku polskim i określonego poziomu elastyczności, koniecznego w bilansowaniu systemu – zaznacza spółka.
PGNiG tłumaczy, że posiada już zróżnicowany portfel kontraktów na dostawy gazu wydobywanego na Norweskim Szelfie Kontynentalnym oraz w Danii. Spółka informowała o części z tych kontraktów, w szczególności z duńskim Ørsted oraz Lotosem. Umowy z innymi dostawcami nie były ujawniane ze względu na tajemnicę handlową – czytamy w komunikacie.
Spółka zaznacza, że głównym źródłem gazu do Baltic Pipe będzie jednak wydobycie własne prowadzone na Norweskim Szelfie Kontynentalnym. – GK PGNiG konsekwentnie i z sukcesem dąży do zwiększenia wolumenów produkcji własnej gazu ziemnego w Norwegii. Służą temu akwizycje i inwestycje w zagospodarowanie już posiadanych złóż. O dynamice tych działań świadczą dane produkcyjne: GK PGNiG wydobyła w Norwegii w 2020 roku 0,48 mld m sześc. gazu ziemnego, w 2021 roku 1,42 mld (+195 procent) a w 2022 roku wydobędzie 3 mld m sześc. (+112 procent, prognoza). Zgodnie z założeniami wydobycie własne GK PGNiG na Norweskim Szelfie Kontynentalnym ma sięgnąć w 2027 roku 4 mld m sześc., a więc prawie połowę zarezerwowanej przez PGNiG przepustowości Baltic Pipe – podkreśla PGNiG w oświadczeniu.
PGNiG zamierza dalej działać na rzecz zwiększenia produkcji własnej gazu ziemnego w Norwegii. Spółka podkreśla, że dowodem na to jest ogłoszona 20 maja 2022 roku transakcja nabycia udziałów w złożu Ørn, które w kolejnych latach zapewni Grupie dodatkowe 0,25 mld m sześc. gazu.
– Perspektywa dalszego wzrostu wydobycia własnego na Norweskim Szelfie Kontynentalnym musi być brana pod uwagę przy kontraktacji dodatkowych wolumenów gazu do zapełnienia przepustowości Baltic Pipe. Spółka dąży do zapewnienia sobie zdywersyfikowanego portfela kontraktów obejmujących umowy z różnymi dostawcami i o różnym terminie obowiązywania oraz wielkości zakontraktowanych wolumenów. PGNiG cały czas prowadzi rozmowy z partnerami działającymi na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, aby efektywnie zrealizować cel pełnego wykorzystania zarezerwowanych mocy. Spółka będzie informować o wynikach tych rozmów – czytamy w komunikacie.
Wczoraj wiceprezes PGNiG Robert Perkowski stwierdził, że nie widzi potrzeby, aby Baltic Pipe był wykorzystywany do maksimum. – Mamy zabezpieczony portfel – odpowiedział na pytanie BiznesAlert.pl podczas konferencji wynikowej.
– Dlaczego nie wypełniamy w całości? Gdybyśmy tak wykorzystali każdy interkonektor, moglibyśmy zdublować ilość gazu sprowadzaną do Polski względem potrzeb. Dywersyfikacja to też możliwość wyboru, a nie wykorzystanie jednego kierunku na maksa, ale pozostawienie sobie pewnej przestrzeni do wykorzystania okazji przy jednoczesnym zabezpieczeniu zapotrzebowania – dodał.
Greenpeace i PGE GiEK zmierzą się w sądzie! Czego domagają się aktywiści?
18 maja 2022 r. w Sądzie Okręgowym w Łodzi rozpocznie się proces z powództwa Fundacji Greenpeace Polska przeciwko spółce PGE GiEK. Według Polskiej Grupy Energetycznej pozew aktywistów ekologicznych jest bezprecedensowy i stanowi atak na suwerenność energetyczną Polski. Polskie aktywa wytwórcze oparte na węglu są na celowniku fundacji już od 2018 roku. Od zeszłego roku prowadzone były mediacje między stronami. Teraz jednak konflikt eskalował, czego wynikiem będzie konfrontacja w sądzie.
Aktywiści z Greenpeace Polska domagają się całkowitego zamknięcia wszystkich elektrowni należących do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (PGE GiEK) w ciągu najbliższych 8 lat, czyli najpóźniej do 2030 roku. Według komunikatu PGE GiEK pozew aktywistów jest bezprecedensowy. Zdaniem PGE nigdy dotąd, w żadnym innym kraju UE, Greenpeace nie zażądał zamknięcia wszystkich konwencjonalnych aktywów wytwórczych w tak krótkiej perspektywie czasowej. Polska spółka zaznacza, że do tej pory nie było podobnego procesu, mimo faktu, że w Europie są kraje, które emitują więcej dwutlenku węgla niż Polska.
Greenpeace argumentuje złożenie pozwu brakiem działań PGE GiEK na rzecz redukcji emisji swoich elektrowni węglowych. Fundacja zauważa, że w roku 2021 emisje grupy PGE wzrosły o 19 proc. w stosunku do poprzedniego roku i domaga się sprawiedliwości klimatycznej. Zaobserwowany wzrost emisji grupy PGE w 2021 roku nie jest jednak niczym szczególnym. Wzrost ten został odnotowany ze względu na niskie zużycie energii elektrycznej w 2020 roku, które było spowodowane przez pandemiczne ograniczenia.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Greenpeace, na świecie podobne sprawy znalazły już swoje pozytywne rozwiązania przed sądami. Jako przykład, organizacja przytacza Holandię, gdzie sąd nakazał koncernowi Shell głęboką redukcję emisji gazów cieplarnianych do 2030 r.
Aktywa węglowe, których zamknięcia domaga się Greenpeace odpowiadają za pokrycie ok. 36 proc. krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną. Wyłączenie tych elektrowni w tak krótkim czasie, całkowicie zdestabilizowałoby polski system energetyczny, czego konsekwencją byłyby przerwy w dostawie energii. Jak wskazuje PGE GiEK, takie działanie przełożyłoby się również na kilkukrotny wzrost cen energii elektrycznej.
Spółka określa również wymagania postawione przez Greenpeace jako “zadziwiające”. PGE GiEK zauważa, że w obecnej sytuacji geopolitycznej związanej z wojną na Ukrainie budowanie bezpieczeństwa energetycznego wiąże się z dodatkowymi wyzwaniami i kosztami. Spółce chodzi m.in. o problemy z dostawami surowców energetycznych. Elektrownie, których wyłączenia domaga się Greenpeace, czyli m.in. elektrownia w Turowie i Bełchatowie zasilane są polskim węglem, co gwarantuje niezależność energetyczną, tak cenioną w obecnej sytuacji geopolitycznej. Jak podaje PGE, elektrownie te w 2021 r. dostarczyły energię do niemal co drugiego odbiorcy w Polsce.
PGE określa forsowaną przez Greenpeace strategię jako “dzika transformacja energetyczna” i zaznacza, że spełnienie żądań organizacji byłoby zaprzeczeniem idei sprawiedliwej transformacji energetycznej realizowanej przez polską spółkę. PGE mówi o katastrofalnych skutkach realizacji postulatu fundacji.
Proces sądowy między Greenpeace a PGE GiEK rozpoczyna się 18 maja 2022 roku. Zdaniem PGE, Greenpeace ma na celu storpedowanie realizowanej przez Grupę PGE transformacji energetycznej polskiej gospodarki.