24 lutego minęła pierwsza rocznica pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Dlaczego Putin przegrywa rozpętaną przez siebie wojnę? Rosja przygotowała się na konflikt z Zachodem. Kreml nie przewidział jednak, że w rok utraci rynek energii w Europie.
Prezydent Rosji myślał, że odcinając Europie dostawy gazu zaszantażuje Zachód i zmusi Unię Europejską do ustępstw. Tego, jak bardzo się pomylił, dowodzi wejście Stanów Zjednoczonych na europejski rynek LNG, a właściwie umocnienie się pozycji Ameryki w roli protektora Europy. Kryzys pokazał też strategiczne znaczenie odnawialnych źródeł energii, jako własnej i niezależnej gwarancji bezpieczeństwa.
Europa nie zamarzła
Putin gotowy był poświęcić budowane przez lata wpływy i powiązania na ołtarzu zwycięstwa w wojnie. Co więcej, koniunktura w ciągu pierwszych kilku miesięcy wojny sprzyjała Rosji: zachodnie państwa gwałtownie skupywały rosyjskie surowce, aby przygotować się na nadchodzącą zimę.
Okazało się jednak, że wysokie temperatury nie wywołały w Europie kryzysu. Europejczycy nie zamarzli bez rosyjskiego gazu, tak, jak chciała tego rosyjska propaganda. Zima dobiega powoli końca, a magazyny błękitnego paliwa w Unii Europejskiej pozostają wypełnione w 80%. To z kolei znacznie ułatwi uzupełnienie zapasów przed kolejnym sezonem grzewczym.
Europa zapłaciła wysoką cenę za uniezależnienie się od rosyjskich surowców, ale dywersyfikacja źródeł energii na stałe weszła do słownika pojęć związanych z bezpieczeństwem międzynarodowym. Szok, który wywołała rosyjska agresja, zadziałał otrzeźwiająco. Rozwód z surowcami pochodzącymi z Rosji wywołał wielką debatę, nie tylko w kontekście powiązań z Kremlem, ale także jeśli chodzi o powiązania z reżimami autorytarnymi w ogóle.
W miejsce luki pozostawionej przez Rosję weszły Stany Zjednoczone. Rolę dostawców przejęli Amerykanie i to oni zyskali na zawirowaniach światowych rynków energetycznych.
Dostawy amerykańskiego LNG
W 2022 firmy zza Oceanu Atlantyckiego zapewniły połowę dostaw skroplonego gazu ziemnego do Europy. USA pokryły także 12% zapotrzebowania kontynentu na ropę. Porażka projektów Nord Stream dała pole do działania amerykańskim firmom.
Pod względem bezpieczeństwa międzynarodowego, USA dodatkowo umocniły swoją pozycję jako protektora Europy. Okazało się, że aby utrzymać stabilność na kontynencie, Europa musi polegać na dostarczanym drogą morską amerykańskim LNG. Wzmocniło to tylko zależność Europejczyków od ochrony szlaków handlowych przez amerykańską marynarkę wojenną.
Stany Zjednoczone są obecnie największym na świecie dostarczycielem energii, Ameryka zyskała jednak nie tylko finansowo. Waszyngton poprzez działania amerykańskich firm potwierdził swój prymat jako wiodący dostawca bezpieczeństwa międzynarodowego.
Klęska Nord Stream 2
Największym symbolem porażki rosyjskiej strategii jest wysadzenie gazociągów Nord Stream, o co Rosjanie wprost oskarżają Zachód. Bez względu na to, czy odpowiedzialni za sabotaż są Amerykanie oraz ich sojusznicy, czy też sama Moskwa, zniszczone zostało kluczowe gospodarcze powiązanie Federacji Rosyjskiej z Europą. Klęska projektu, który przez lata był oczkiem w głowie Władimira Putina, definitywnie odebrała Kremlowi kolejny środek nacisku na Brukselę. Nawet jeśli Moskwa chciała wywołać szok w krótkiej perspektywie, to długoterminowo odcięła gałąź, na której sama siedziała.
Infrastruktura energetyczna, co pokazały także rosyjskie bombardowania w Ukrainie, musi być postrzegana jako część krytycznego systemu przetrwania państwa. Właśnie dlatego Berlin próbuje teraz naprawić skutki wieloletniego uzależnienia od rosyjskich surowców energetycznych.
Najbardziej w oczy rzucają się wysiłki wicekanclerza Niemiec Roberta Habecka. Członek partii Zielonych zadeklarował, że w Niemczech do 2024 roku powstaną dwa nowe terminale do odbioru LNG. Pierwszy z nich i do tej pory jedyny niemiecki obiekt tego typu został oddany do użytku w połowie grudnia 2022 roku w Wilhelmshaven.
Berlin, jako jeden z największych poszkodowanych w wyniki kryzysu na rynkach energii, stara się także budować alternatywy dla gospodarki opartej na gazie. Niemiecka strategia zwrotu w energetyce, Energiewende, sama przechodzi zasadniczą zmianę.
Zielony zwrot w Europie
Utrata przez Niemcy prestiżu na arenie międzynarodowej jest bezpośrednim skutkiem uzależnienia Berlina od rosyjskiego gazu. W obliczu zerwania wzajemnych powiązań i klęski planów, według których Niemcy miałaby stać się hubem rozsyłającym rosyjskie błękitne paliwo do sąsiednich krajów, jeszcze większy priorytet zyskał rozwój odnawialnych źródeł energii.
Transformacja w najbliższych latach opierać się będzie nie tylko na amerykańskich paliwach kopalnych. Fotowoltaika i farmy wiatrowe zapewniają bezpieczeństwo energetyczne oraz są opłacalne, w przeciwieństwie do drogich surowców energetycznych importowanych z dalekich państw. Chociaż przed odnawialnymi źródłami energii (OZE) wciąż stoi jeszcze wiele wyzwań, wojna pokazała, że nie może być już odwrotu od transformacji energetycznej — nie tylko ze względów klimatycznych, lecz także, a może przede wszystkim, bezpieczeństwa i niezależności energetycznej.
Oczekuje się, że w okresie 2022-2027 globalna moc energii odnawialnej wzrośnie o 2 400 GW, czyli o wielkość równą całej dzisiejszej mocy Chin – wynika z Renewables 2022, najnowszej edycji rocznego raportu Międzynarodowej Agencji Energii.
Ten ogromny oczekiwany wzrost jest o 30% wyższy, niż wartość prognozowana zaledwie rok temu. Fakt ten podkreśla, że w oczach wielu światowych rządów OZE zyskały dodatkowo znaczenie polityczne.
Raport stwierdza, że źródła odnawialne będą odpowiadać za ponad 90% globalnej ekspansji energii elektrycznej w ciągu najbliższych pięciu lat, wyprzedzając węgiel i stając się największym źródłem energii elektrycznej na świecie na początku 2025 roku.
Źródła:
- IEA [czytaj więcej]
- Onet [czytaj więcej]
- świat oze [czytaj więcej]
- Ośrodek Studiów Wschodnich [czytaj więcej]
- Onet [czytaj więcej]

Bartosz Oleszko-Pyka
Redaktor portalu Świat OZE